Zapraszam Cię dziś do…
… do przemyślenia kwestii dzielenia się. Dzielenia tym wszystkim co posiadasz, czyli swoim majątkiem, wiedzą, doświadczeniem oraz wszelkimi pozytywnymi emocjami.
Obserwując ostatnio zachowania ludzi w sytuacji dzielenia majątku po zmarłym członku rodziny, pomyślałam, że aby poznać drugiego człowieka nie potrzeba beczki soli, wystarczy wspólny spadek. Często przy podziale majątku rodzinne więzi zostają narażone na mocną próbę przetrwania. „Mieć coś za wszelką” cenę wygrywa z lojalnością i sprawiedliwością. Podobno człowiek ma ręce stworzone do zgarniania w swoja stronę – to tłumaczy nieodłączną większości ludzi potrzebę zdobywania, gromadzenia. Dążenie do posiadania jest wielką siłą napędową: uczymy się, pracujemy, żeby coś osiągnąć, żeby zapewnić sobie i bliskim lepszy byt, żeby mieć więcej i jeszcze więcej… Trzeba jednak wyznaczyć granice, bo przecież nie żyjemy po to, żeby opływać w luksusy. Gdy zostaniemy spadkobiercami, nie możemy zatracić się w walce o majątek naszych przodków, bo za jakiś czas ta sama rodzinka będzie czekała na spadek po nas. Przecież właśnie śmierć bliskiej osoby uświadamia nam miernotę naszego majątku. Ten, kto umarł, zostawia na ziemi mnóstwo przedmiotów, niektóre mają dużą wartość materialną, inne tylko sentymentalną, jest sporo takich, które spadkobiercy po prostu wyrzucają na śmietnik. Po co się więc bić o coś, co za chwilę sami również zostawimy? Zamiast tracić energię na zdobywanie majątku, który przekażemy swoim następcom po śmierci, lepiej jest dzielić się za życia. Przynajmniej zostanie po nas dobra pamięć, która nie bywa powodem rozdźwięków w rodzinie.
Dzielenie się jest symbolem pokoju i miłości. W czasie Świąt Bożego Narodzenia dzielimy się opłatkiem, składając sobie najlepsze życzenia, w Wielkanoc dzielimy się jajkiem – symbolem życia. Z małżonkiem dzielimy stół i łoże, z najbliższymi dzielimy się naszą codziennością, sukcesami, porażkami oraz emocjami. Chętnie też dzielimy się naszym doświadczeniem i wiedzą. Młodzi ludzie coraz częściej dzielą się sobą na portalach społecznościowych. Osobiście nie jestem przekonana do tak wylewnego dzielenia się swoim życiem ze wszystkimi znajomymi i znajomymi znajomych, ale każde pokolenie ma swoją formę wyrażania emocji. Kiedyś pisało się pamiętniki, dzisiaj zamieszcza się w necie fotki z ostatniego spaceru, namalowanego obrazu, nastrojowej kolacji albo nowej fryzury. Każdy dzieli się tym, co mu w duszy gra.
Dzielenie się często jest bardzo bliskie promocji. Dzieląc się swoją codziennością na portalach – promujemy swoją osobę, swoją urodę , pasję, twórczość albo swoje miejsca. Niektóre firmy w ramach promocji obdzielają swoich klientów prezentami, licząc na zysk w postaci korzystnej umowy i często tym wygrywają, ponieważ każdy z nas lubi być obdarowywany. Dzielenie zachęca i przyciąga. Już od przedszkola lubimy tych, którzy potrafią się z nami podzielić swoimi skarbami. Dzieląc się zyskujemy przyjaciół, oczywiście, jeżeli dzielimy się bezinteresownie i z bezinteresownymi.
Dzielmy się więc tym wszystkim co mamy, bo niczego nie zabierzemy ze sobą na drugi świat. Dzielmy się swoimi emocjami, smutkami i radością, bo dzieląc się smutkiem, czynimy go łatwiejszym do zniesienia, a dzieląc radością – dajemy innym radość. Dzielmy się swoją mądrością i doświadczeniem, przynajmniej z tymi, którzy chcą korzystać z naszej wiedzy. Dzielmy się naszym czasem – nawet, jeżeli nie mamy go w nadmiarze, bo przecież w dzieleniu chodzi o to, żeby dawać innym, to, co dla nas najcenniejsze.
Dzielenie się, zwłaszcza z tymi, którzy garną tylko do siebie, może być dla nich bezcenną lekcją, o ile oczywiście zechcą wyciągnąć odpowiednie wnioski i przekomponować swoje priorytety.
Dobro dane innym krąży dookoła i kiedyś do nas wróci.