Cypr – bajkowe lato w kwietniu

Na Cypr poleciałam w połowie kwietnia, w miesiącu kapryśnej aury, gdy jeden dzień zapowiada nadchodzące lato a kolejny przypomina zimę. Idealna pora, bo wszyscy marzymy wówczas o odrobinie słońca, ciepła i tęsknimy do wakacji. Kolorowa wyspa zachwyciła mnie już od pierwszego spojrzenia – dosłownie, bo jeszcze z okien samolotu. Wybrałam okolice Pafos czyli południowo – zachodnie wybrzeże Cypru należące do Grecji. Lot z Krakowa zajmuje zaledwie trzy godziny.

Hotel, który wybrałam był cudownie położony na cyplu, więc rozciągał się z niego fantastyczny widok, ponieważ z trzech stron otaczało go morze.

Widok z balkonu był typowy dla egzotycznych miejsc wypoczynkowych, tworzył sympatyczną scenerię dla wieczornej lampki cypryjskiego wina i rozmowach o mitologii greckiej.

Kuchnia, niewiele różniąca się od tradycyjnej greckiej,  gdzie każdy z nas znajdzie coś pysznego da siebie; sery, wędliny albo owoce. Mnie zachwycały malutkie, świeże banany, dopiero zerwane z bananowców rosnących nieopodal, smakujące zupełnie inaczej niż te kupowane w naszych marketach.

Plaża hotelowa to jedno z najpiękniejszych miejsc wypoczynkowych. Ze względu na przedsezonowy okres, nie było problemu ze znalezieniem pustego leżaka.

Słońce grzało niezwykle mocno, ale wystarczyło tylko podnieść się, aby poczuć na skórze chłodniejszy powiew wiatru.

Woda była jak dla mnie zbyt zimna, jednak niektórzy spędzali w niej wyjątkowo dużo czasu. Cudowne orzeźwienie dawały kropelki fal rozbijających się o molo.

Spacery brzegiem morza – to najpiękniejszy element wakacji w morskim klimacie, a spacery plażami w okolicy Pafos, gdzie według mitologii greckiej narodziła się bogini miłości Afrodyta są naprawdę wyjątkowe.

Brzegi morza w okolicy były bardzo urozmaicone, zachwycałam się kamienistymi, dzikimi, malowniczymi, trudno dostępnymi, a po chwili trafiałam na szerokie plaże, pokryte jasnym piaskiem, zachęcające do spacerowania na bosaka i leżenia.

Czasami wędrowałam wzdłuż morza pięknym, nowoczesnym deptakiem ozdobionym bujną, egzotyczną roślinnością.

W kwietniu drzewa, krzewy i kwiaty na Cyprze są w pełni rozwinięte, ale nie spalone jeszcze mocnym słońcem. Najbardziej zachwycały mnie drzewka pomarańczowe.

 Spacerując po okolicy znalazłam bardzo dużo nowoczesnych, pięknie położonych domów przeznaczonych na sprzedaż. Podobno nie drogo, ale cen nie sprawdzałam. Mieszkańcy Cypru znają język angielski, można się również świetnie porozumieć w języku rosyjskim.

Pafos to czwarte, co do wielkości miasto w kraju założone prawdopodobnie w XIV w. p.n.e. słynne z mocnego kultu Afrodyty, o czym świadczy poświęcona jej świątynia zbudowana w XVII w. p.n.e.

W Pafos, nad brzegiem morza znajduje się zamek bizantyjski z XIII oraz rozległe Muzeum Archeologiczne, w którym możemy podziwiać Grobowce Królewskie i starożytne mozaiki rzymskie.

Zwiedzając miasto możemy odpocząć  w jednej z miejscowych restauracji, gdzie w klimacie starożytności nasycimy się greckimi daniami.

Cypr został w mojej pamięci jako wyspa pięknych kwiatów, zapamiętam na zawsze cudowny wiatr, łagodzący mocne słońce, pyszne jedzenie, i troszkę luksusu, który opanował wyspę.  Bardzo pozytywne skojarzenia, jednak nie jest to miejsce, do którego “muszę wrócić”.

Tydzień na Cyprze polecam każdemu, kto ma ochotę na odrobinę lata w kapryśnym kwietniu, kocha morze i puste plaże, a jednocześnie chce poczuć powiew historii.