Co z tym wirusem?

Zapraszam Cię dziś do…wyciągnięcia wniosków z ostatnich wydarzeń na świecie, w Polsce oraz w naszych prywatnych i rodzinnych kręgach.

Nikt nie jest w stanie przewidzieć tego, jak będzie wyglądał nasz świat za kilka miesięcy. Będzie tragicznie, jak to niektórzy przewidują, czy może lepiej, na co większość z nas ma nadzieję? Jednak bez względu na to, co przyniesie przyszłość, pandemia sporo zmieniła w naszym życiu. Zostaliśmy zmuszeni do wprowadzenia w nasze życie zasad większej higieny. Staranne mycie rąk, unikanie tłumów, zakładanie maseczek. Dla uczniów, rodziców i sporej części pracowników praca zdalna w domu całkowicie zmieniła rytm dnia. Początkowo byliśmy wszyscy przerażeni tą sytuacją, później oswoiliśmy się z zagrożeniem, chociaż ono nie zniknęło, nie uleciało, wręcz przeciwnie, z każdym dniem staje się silniejsze, bardziej realne. Jest jednak duża grupa ludzi, zwłaszcza młodych, którzy nie wierzą w zagrożenie, opowiadają o jakiś teoriach spiskowych, lekceważą zakazy i nakazy. Szkoda, że nie decydują się na pracę w DPS-ach, do czego zachęcała na fb siostra zakonna. Skoro nie wierzą, to mogą opiekować się chorymi na covid bez maseczek, rękawiczek i bez lęku. Niektórzy z kolei twierdzą, że nawet jeśli się zakażą, to i tak przeżyją, może nawet przejdą chorobę bezobjawowo, więc cały ten szum jest niepotrzebny.

Sama w ostatnich miesiącach często zadawałam sobie pytanie – jak to naprawdę jest i mam świadomość, że nie wiemy wszystkiego albo dostajemy fałszywe informacje. Jedno jest jednak pewne – w tym okresie wszyscy jesteśmy szczególnie odpowiedzialni za starsze i chore osoby w naszym otoczeniu. Bez względu na różne teorie, to właśnie oni są najmniej odporni i najbardziej narażeni. Ci, którzy nas chronili, opiekowali się nami, uczyli, pouczali, teraz są zależni od młodszych pokoleń.

Właśnie ze względu na nich powinniśmy zachowywać środki ostrożności i nie lekceważyć zagrożenia, nawet jeżeli nie jesteśmy do końca przekonani w jego istnienie. Lepiej „dmuchać na zimne” niż przekonać się, że nie mieliśmy racji, kosztem zdrowia czy życia bliskich nam osób. To wielki test odpowiedzialności młodszego pokolenia.

Każda, nawet najtrudniejsza sytuacja, ma jednak swoje dobre strony. Zachowując zdrowy rozsądek oraz dystans do tłumów, starałam się w czasie ostatnich, nietypowych miesięcy dostrzec pozytywne strony pandemii. Zamknięci wiosną w swoich domach, skazani na przebywanie z tymi, z którymi mieszkamy non stop, bez żadnych przerw, bez żegnania się rano i witania późnym popołudniem – zyskaliśmy mnóstwo czasu dla siebie, domu i najbliższych. Przestaliśmy się spieszyć, bo trudno się spóźnić na zdalne zajęcia, czy na kolację, nie wychodząc z domu. Pandemia uświadomiła nam, że można żyć bez spacerowania po galeriach handlowych, przymierzania niezliczonej ilości ubrań, regularnych wizyt w salonach kosmetycznych i wydawania pieniędzy na rzeczy, które są zbędne.

Odpoczywamy najlepiej w miejscach, w których czujemy się bezpiecznie i spokojnie, więc część z nas w czasie tegorocznego lata szukała cichych, pustych miejsc, co nie było łatwe. Na wartości znacznie zyskały działkowe ogródki, kamper, przyczepy a nawet namioty. Są gwarancją bezpiecznego wypoczynku, bez konieczności pozostania w domu.

Ci, którzy nie boją się zakażenia, wyjechali do zatłoczonych kurortów, za granicę, lub stali w kolejce, żeby zaliczyć kolejny szczyt w Tatrach. Czy wzięli pod uwagę bezpieczeństwo swoich bliskich, którzy mają mniejszą odporność? Starszy, samotny, często zagubiony człowiek nie powie młodej, bliskiej osobie – nie odwiedzaj mnie, bo możesz mnie zarazić. On będzie się cieszył ze spotkania, nawet, gdyby miał za nie ciężko zapłacić.

Rozmawiajmy w tym trudnym czasie o swoich obawach, troskach, przekazujmy sobie szczerze ważne informacje. Pamiętajmy też, że, pomimo pandemii życie toczy się dalej. Postarajmy się zachować jego jakość, cieszyć się każdym dniem i każdą piękną chwilą.