Niewidzialna

Kiedy przekroczyłam granicę¸ zza której nie ma powrotu do młodości?

Jeszcze niedawno stałam po stronie, gdzie tak wiele mi nie wolno było, gdzie tyle zakazów i nakazów, a teraz, gdy jestem dorosła i samodzielna trafiam na jeszcze więcej ograniczeń, obowiązków i powinności. Niektóre z nich są po prostu w mojej głowie:

Mogę zjeść kremówkę na śniadanie, ale nie jadam już słodyczy, pilnuję wagi i zdrowo się odżywiam.

Mogę pić alkohol od samego południa, ale to przecież nie wypada, muszę być trzeźwa i rozsądna.

Mogę palić papierosy w miejscu publicznym, ale wszyscy dają mi do zrozumienia, że nie powinnam, bo córka rzuciła, bo niezdrowo, szkoda kasy i mąż się dąsa.

Mogę się huśtać w parku na huśtawce, ale co powiedzą rodzice bawiących się tam dzieci i kto ze mną podzieli radość z takiej zwykłej przyjemności?

Mogę siedzieć godzinę przed lustrem, robić różne miny, ale zazwyczaj nie mam na to czasu.

Niewidzialna granica, za którą ja sama stałam się niewidzialna.

Chłopcy i młodzi mężczyźni patrzą na mnie jakbym była przeźroczysta.

I ten dystans, gdy proponuję poznanemu człowiekowi, młodszemu od siebie przejście na „ty”.

Tak jakbym nie miała imienia.

Podobno mamy tyle lat, na ile się czujemy. Czuję się młodo, jak prawie każdy w moim wieku.

Banalnie cieszę się każdym dniem, doceniam każdy dobry moment, tylko śmieję się już rzadziej. Coraz częściej też lubię być sama. Wyciszenie, zamyślenie, rozwaga, powaga…

Trochę szkoda, że to tak szybko.

Może warto czasami na chwilę wrócić do siebie sprzed lat, robić to na co ma się ochotę? Napić się szampana po śniadaniu, zjeść pyszne ciastko zamiast głównego posiłku, pobujać na huśtawce, porobić głupie miny do lustra… Kiedy jak nie teraz?