Czy na Cykladach spotkam cykady? Na to pytanie odpowiedź miał przynieść rejs wokół greckich wysp, na który wybrałam się z YKP Zakopane jakiś czas temu. Rejs rozpoczął się w olbrzymim porcie leżącym na południe od Aten – Kalamaki. Zanim wypłynęliśmy, kapitan musiał dokonać formalności związanych z czarterem naszego jachtu “Posejdon” a ja miałam trochę czasu, żeby pospacerować po porcie, w którym może cumować około 1400 jednostek.
Ateny z Morza Egejskiego prezentowały się ciekawie, na nas jednak czekały Cyklady.
Pierwszą wyspą na naszej trasie była Milos, na której w 1820 roku został odnaleziony słynny posąg Wenus z Milo. Poznawanie wyspy zaczęliśmy od Kleftiko – formacji skalnych znajdujących się na południowo zachodnim cyplu, do których można dostać się tyko z morza.
Pływając pontonem po turkusowym morzu wokół skał i wpływając do grot ukrytych między nimi można poczuć się jak w raju.
Po pływaniu przyszedł czas na górską wędrówkę. Wejście na stromy szczyt jednego z klifów w sandałkach nie było łatwe, ale widok z góry na morze i nasz jacht był wart tego poświęcenia.
Atrakcją Milos jest plaża Sarakino, podobno najczęściej fotografowane miejsce na świecie.
Milos jest wyspą wulkaniczną, stąd więc zjawiskowa plaża pełna pumeksowych form o ciekawych kształtach.
Świetliste skały na tle morza tworzą kosmiczny krajobraz.
Powierzchnia wyspy to 161 km 2, a jej najwyższym wzniesieniem jest Góra Proroka Eliasza – 768 m n. p. m. W starożytności wyspa była zamieszkiwana przez Dorów. Obecnie jej mieszkańcy – Grecy zajmują się wydobywaniem minerałów, w które wyspa jest bogata, rybołówstwem i turystyką.
Na wyspę można się dostać promem, który przybija do portu Adamos leżącego w głębokiej zatoce utworzonej przez dawny krater. Malownicza osada pełna białych cerkwi z których część ulokowana jest naprawdę wysoko. Jednak tutaj, jak wszędzie obowiązuje zasad, że najpiękniejsze widoki mamy z góry, więc wdrapaliśmy się do kościółka usytuowanego nad miasteczkiem, żeby podziwiać je w świetle zachodzącego słońca.
Z wzgórza rozciągał się bajeczny widok na Milos i sąsiednie wyspy.
Ostatnim miejscem, które zachwyciło mnie na Milos była plaża w miejscowości o swojsko brzmiącej nazwie-Pollonia.
Kolejną wyspą, należącą do archipelagu Cyklad, do której przypłynęliśmy była Serifos. Wyspa ma powierzchnię 75 km 2 i jej najwyższe wzniesienie to Góra Tourlos – 585 m n. p. m.
Prawie wszystkie domki na wyspach są białe z niebieskimi okiennicami. Na tle skał i morza wyglądają naprawdę zachwycająco.
Serifos zostawiła we mnie wspomnienia bardzo kameralnej, spokojnej wyspy.
Poros – wyspa należąca do archipelagu Wysp Sarońskich. Powierzchnia wyspy wynosi 31 km 2. Poros jest oddzielony od Pelopolezu kanałem o szerokości 200 metrów.
W porcie o nazwie Poros kupiłam pamiątki dla najbliższych. Chodząc po lokalnych sklepikach osobiście przekonałam się, że opowieści mówiące o beztrosce, a nawet lenistwie Greków zawierają w sobie więcej niż jedno ziarenko prawdy.
Grecy umieją cieszyć się życiem, celebrować je, podobnie jak włosi. Owoce morza, które jadłam na pożegnalnej kolacji były cudownie przyrządzone i idealnie świeże, a klimat posiłku w portowej restauracji pod rozgwieżdżonym niebem – niepowtarzalny.
Eigina to wyspa z archipelagu Wysp Sarońskich leżąca na trasie Poros – Ateny – ostatni przystanek przed przybiciem do portu Kalamaki. Temperatura krystalicznie czystej wody wynosiła tylko 17 stopni, ale świadomość, że to pożegnanie z Morzem Egejskim zachęcała do kąpieli. Wyspy Greckie zapisały się w mojej pamięci jako przepiękne, malownicze, słoneczne krajobrazy pełne uśmiechniętych i pozornie beztroskich ludzi. Mam nadzieję, że będą takimi za jakiś czas, gdy zechcę do nich wrócić, żeby znowu poszukać cykad na Cykladach.